czwartek, 21 grudnia 2017



"Książę, Róża, Eros i Tanatos" ( poemacik , który pacholęciem będąc - stworzył żem ... )

Autor: Sewer " Severro " Ukleja

PROLOG

Do Gwiazdy - Do Niej - Do Ciebie...

U szczytu fantazji dostrzeżesz swą żałość,
U szczytu fantazji w nieprawdzie tkwić będziesz -
Dopóki snem jesteś, zasklepisz się w całość,
Wnet wiecznym cierpieniem swej złudy dobędziesz...

(sen)

UMYSŁ

Kimże jesteś? Gdzie twe imię?
Jam Umysłem, powiedz ktoś ty.

SERCE

Moje imię?... Zgadnij proszę,
Zanim zazdrość cię uwinie.

Myślisz teraz, żeś ważniejszy,
Że panujesz wciąż nade mną.
Nie ma prawdy w tym ni cala -
Ja wiem, kto jest najważniejszy...

UMYSŁ

Tak zuchwale tu poczynasz,
Wiem - tyś sercem, wielka szkoda...
Wielka szkoda, że się mylisz
I swe żale rozpoczynasz...

Jeszcze nie wiesz, iż ustaniesz,
Kim już jesteś, co się stanie...
Przepowiadam i zaklinam -
G W I A Z D Ą  jasną - płaczem staniesz!

Myślisz sobą, nie rozumiesz...
Nie rozumiesz Prawdy wcale.
Trzeba sądzić tak, jak myśleć -
Ty uczuciem tylko umiesz...

AKT I
Scena 1

(budzi się On na morskiej klifowej skale, obok rzeka wpływa do morza)

ON

Serce, umysł figle płata...
Zaraz, zaraz! Gdzie ja jestem?!
To nie ważne, gdzie usnąłem -
W mym umyśle złota krata...

Ważne tylko to, że żyję,
To, że jestem cały zdrowy...
W dziwnym miejscu dziś się budzę...
Każda myśl się w głowie kryje...

Nie pamiętam, co się stało...
Kim ja jestem?... Nie - nie ważne...
To już przeszłość - teraz żyję!
Teraz żyję - życia mało...

Czy to lato? Zimy środek?
Całkiem zimno? Całkiem ciepło?
Moje zmysły... Już pojmuję...
To początku mój zarodek!

Takie proste i banalne...
Może jednak oszalałem...
Sam już nie wiem, co się dzieje...

UMYSŁ

Teraz siły zbierz witalne.

SERCE

Lepiej zbadaj, co się stało,
Kimże jesteś, skąd pochodzisz.
Rób, co czujesz i się nie trudź -
Z tychże trudów źdźbło zostało.

UMYSŁ

Kiedyś trawa bujnie rosła.
I myślałeś i marzyłeś,
Bo marzenia są myślami.
Cóż więc gorycz ci przyniosła?

SERCE

Tylko prawdę w samej rzeczy.

UMYSŁ

Prawdę, prawdę i cierpienie.

SERCE

I cierpienie nieodzowne,
Które krzywdząc, kłamstwom przeczy.

I cierpienie, co wyzwala,
Co odkuwa od łańcuchów -
Dzięki niemu wolnym będziesz
Od swej złudy, co zniewala.

ON

Mam już dosyć zgiełku tego,
Tego zgiełku i cierpienia,
Mych rozterek i katuszy!
Dosyć myśli i wszystkiego...

CHÓR

Ruszył pod prąd z rzeki drogą,
Sinej dali dosięgając,
W chęci zmiany losu swego,
Podążając pewną nogą...

Nogi niosły go przez wzgórza
I wzniesienia i pagórki,
Poprzez lasy, łąki, pola -
Tak przy drodze rosła róża...

(On bierze do ręki kwiat Dzikiej Róży rosnącej przy rzece)

Dziwne przecież... Cóż to znaczy?
Znaczy to, że piękna była,
Że urosła szybko w głowie,
że zapachem go naznaczy...

Również kogoś naznaczyła.
Zatem wiodła go przez ciernie,
Poprzez kolce, dzikie krzewy,
Jakby drogą w głowie była...

Scena 2

(zaczyna padać deszcz, rzeka się rozgałęzia, widać morze i osadę otoczoną murami)

ON

Poczynają płakać chmury...
Rzeka płynie w dół, gdzie domy.
Pójdę za nią, są tam ludzie -
Któż - toć oni wznieśli mury...

CHÓR

Choć te mury niech ostaną,
Kiedy mają runąć wszystkie,
Wszak krat zęby więżą człeka,
Gdy niewola jest wolnością...

Wolność dla wolności ginie -
Im się bardziej morza zbliża...
Co niektórzy tylko głupcy
Myślą: "Woda się rozpłynie."

SERCE

Podąż, podąż, wznieś uczucie,
Wznieś wysoko ponad nieba...
Ponad nieba, ponad chmury!
Mija serca twe zatrucie.

UMYSŁ

Sercu nie wierz - ono kłamie.
Zapamiętaj tylko jedno,
Byś nie ufał tu nikomu,
Bo zatrucie nie ustanie.

Byleś pamięć swą odzyskał,
By się pozbyć smętnej trwogi.
Bierz, co dają - w zamian dawaj,
Ale tyle, ileś zyskał.

SERCE

Nie słyszałeś - idź, zapomnij.
Odrzuć głowy zbędne myśli -
W twojej czaszce nic u z uczucia -
Ludzką trwogą się napomnij.

Inni ludzie też chcą życia.

UMYSŁ

I chcą życia w rzeczy samej -
I dla niego i dla siebie,
Znieść - nie zniosą ci okrycia.

Nawet może być(...) - obdarzą,
Dadzą nocleg, tudzież strawę -
Będą chcieli więcej w zamian,
Na tragedię cię narażą.

ON

Dość, za dużo, dosyć tego!
Powinienem być spokojnym
I otwartym na ich sprawy,
Pragnę zmiany losu mego.

Ludzkie sprawy są moimi,
Gdyż odżywam i umieram...
Czuję siebie, czuję innych,
Myśmy ludźmi nie innymi...

CHÓR

Błąd twój! Mury niech zostaną,
Kiedy mają runąć wszystkie,
Wszak krat zęby więżą człeka,
Gdy niewola jest wolnością...

Wolność dla wolności ginie -
Im się bardziej morza zbliża...
Co niektórzy tylko głupcy
Myślą: "Woda się rozpłynie."

ON

Z resztą nie wiem, sam zobaczę...
Mam już dosyć filozofii -
Rozpatrzania wszechprawd życia.

UMYSŁ

Lecz ja z głowy wyjść nie raczę.

SERCE

Muszę zgodzić się tu z tobą -
W jednej sprawie, w takiej kwestii,
Iż nie wyjdę - choć ty możesz.

UMYSŁ

Błądzisz Serce - jam nie tobą.

CHÓR

W trudach podróż ta mijała -
Mniemał - każda w życiu jego,
W waszym trudność jest też taka,
Kiedy kłamstwem Prawda cała,

Ale tylko, gdy się szuka,
Gdy porzucasz dualizmy,
Kiedy chcesz pogodzić światy,
Nie chcąc przyjąć: "nie - nie, tak - tak"...

Sztucznym światom się zawierzyć -
Wręcz by nie chciał pragnąć tego...
W przyjemności płynął całkiem,
Jednak straszne w to uwierzyć...

Żadnej pieśni nie wyśpiewał...
Łzą żałosną, całkiem ciemną -
Tak(...) - szkarłatną, nieprzejrzystą
Swą bezsilność wciąż opiewał.

Jednak w otchłań można wkroczyć,
Można wkroczyć i to pewnie...
Gdy nie wkroczysz - z niej ktoś przyjdzie -
W przerażeniu będziesz broczyć...

Scena 3

(Człowiek pracujący w polu dostrzega Go, jest ulewa, pokazuje Mu ręką swój dom, idą, wchodzą do izdebki)

CZŁOWIEK

Podróżniku, w progach witam!
Nie dowierzam sam do końca,
Co dostrzegłem, co ujrzałem...
Skąd podążasz, zatem pytam?

ON

Prawdę mówiąc, nie wiem tego...

CZŁOWIEK

Chociaż powiedz, dokąd zmierzasz.

ON

To zabawne, bo donikąd.
Poszukuję domu mego.

CZŁOWIEK

Tak więc jednak cel posiadasz,
To początek dobrej drogi...
Tutaj możesz dziś odpocząć -
Widać - całkiem z sił opadasz...

(wchodzą do domu, człowiek Mu pokazuje pokój przeznaczony dla gości)

Tu się połóż, chory człeku...

(On po chwili patrzy przez okno, Człowiek odwraca się i zwraca do widzów z przebiegłym, ale mylącym uśmiechem)

Choryś, bo przeszłości nie znasz,
Bo fantasmagorią przyszłość,
Bo naprawdę nie chcesz leku...

(wychodzi z pomieszczenia)

(pauza)

(noc, uderza piorun, On się budzi, patrzy przez okno i widzi, że Człowiek idzie w stronę morza, On szybko się ubiera, idzie za Człowiekiem)

(On i Człowiek - przystań, ulewna burza)

ON

Znowu morze, jednak inne...

CZŁOWIEK

Oto przyszłość - przyszłość zdarzeń -
Twoich, moich, wszystkich ludzi.

ON

Cóż stwierdzenie moje winne? -

Winne temu co, się mówi? -
Cóż oznacza "zdarzeń przyszłość"?

CZŁOWIEK

Chciałbyś wiedzieć, podróżniku -
Twa samotność zaniemówi.

ON

Ma samotność?!... Poszukuję!

CZŁOWIEK

Tylko czego? Powiedz szczerze.

ON

Mego domu, Prawdy o mnie.

(Człowiek się śmieje)

CZŁOWIEK

Prawda ciebie poszukuje...

Gdy zapadniesz w sen głęboki,
Choć śnić możesz nawet teraz -
Nawet teraz, kiedy mówię,
Poprzewracasz się na boki...

Cóż ja mówię - chcesz zapytać...
Rzeczywistość nie istnieje,
Ni sny żadne, ni koszmary
Tylko pustka... Po co pytać?

(Człowiek znika, On mdleje i pada na ziemię)

CHÓR

U szczytu fantazji dostrzeżesz swą żałość,
U szczytu fantazji w nieprawdzie tkwić będziesz -
Dopóki snem jesteś, zasklepisz się w całość,
Wnet wiecznym cierpieniem swej złudy dobędziesz...

AKT II
Scena 1

(On budzi się obok kominka w jakimś domu)

ON

Gdzie jest przystań? Co się stało?

(do pokoju wchodzi Ona)

ONA

Przystań od nas nieopodal,
Tam też właśnie cię znalazłam -
Tam leżałeś, strasznie lało.

ON

Coś w pamięci prześwituje.

ONA

Odpoczywaj tu bezpiecznie.
Żaden piorun cię nie razi,
Chociaż niebo wciąż wiruje.

(Ona wychodzi - cisza - wraca)

ONA

Odżyj, pijąc wywar z róży -
Bardzo zdrowy i uleczy.

ON

Jam nie chory, tylko nie wiem...
Co na przyszłość mi się wróży.

Dziką różę już widziałem,
Mam ją w głowie stale, ciągle...
Jak i słowa ów Człowieka,
Wszakże jego też poznałem.

Ty też jesteś mi znajoma
I to dziwnie, tak przedziwnie -
Jakby splotła nas ta róża...

ONA

Szansa na to jest znikoma.

Choć na kwiecie dziki kwiat,
Gdy chodziłam (wskazuje za okno) po tych łąkach,
Natrafiłam i na różę,
Co zmieniło cały świat...

Odczuwałam całą sobą
Jej swobodę, nią się stałam -
I wrażenie miałam jakby (...) -
Zjednał się jej zapach ze mną,

Ale czy żeśmy spleceni?
Dzikość w klatce się udusi -
Naznaczona jest księżycem,
Słońce daje smak promieni,

Więc żyć może dzika róża,
Chociaż Oni oswajają
Każde piękno, co z natury
Wyszło bez żadnego kłamstwa.

CHÓR

Dziki kwiat to - Oni, One -
Bez litości żyją w lesie,
Lecz nie znajdą dobra wcale,
Mając z winem chleb w pogardzie ...

Scena 2

(On i Ona budzą się ze snu)

ON

Teraz dziwnie tak się czuję...
Nadzwyczajnie, ale trwoga -
Ale trwoga - dziś nie przy mnie -
Za mą dłoń mnie nie ujmuje...

SERCE

Dziś normalne to uczucie -
Takie samo jak niewiedza,
Jak niepamięć, jak niepewność.
Takich smutków przytknij snucie.

UMYSŁ

Stój! Przeczekaj swą niepewność.
Swoje myśli już uspokój.

ON

Uspakajam zatem myśli,
Ale również twą wylewność!

ONA

Z kim rozmawiasz?

ON

Nie chcesz wiedzieć -
Ja wariuję, jam przeklęty!
Czy ty czarów nie odprawiasz?!

Toż to właśnie złość chutliwa -
To jest wojna - wojna w głowie!

ONA

Moja wina, żeś oszalał?!
Czemu pytasz?... Moja wina?

CHÓR

Subtelności, dzika różo! -
Krzyczy głos wewnętrzny Jego,
Każdy śmiałek pozna kolce -
Cóż ma górę nad czerwienią?

Biel by mieć musiała - prawda?
Lecz czym smaki podniebienia,
Zapach kwiatów na polanie,
Czymże wolność, gdy rozkwita

Coś, co nie wie, że przeminie
I dotyka sensu życia
Mocą życzeń i fantazji,
Łapiąc każde drobne tchnienie...

(cisza)

ONA

Cóż więc począć teraz mamy?

ON

Coś wstąpiło chyba we mnie...
coś popycha mnie do wyjścia...

(Ona upada, majaczy)

ONA

Panie drogi, my się znamy...

Jam jest człekiem, co żeś poznał!
Coś obrócił przeciw sobie!
Wykąp w morzu krwi swe żale,
Abyś śmierci we śnie doznał...

(Ona po chwili wstaje)

ONA

Coś uczynił? Co się stało?

ON

To nie ważne - wiem, co robić...
Powinienem wyjść na przystań
I zaczekać - jak przystało...

ONA

Zatem pójdę razem z tobą.

ON

Jednak chwilę tylko zniosę,
Gdyż coś muszę zaś uczynić,
Powinienem już być sobą...

(wychodzą z domu)

CHÓR

Któż by wiedział, co się stało,
A nikt nie mógł się obudzić -
Ni obudzić - ani zasnąć,
Kiedy we śnie snu jest mało.

Człek co nie wie, cóż ma sądzić,
Co uważać, co też myśleć -
Jegoż światy krew zaleje -
Taki zawsze pocznie błądzić...

U nich Człowiek, co się zjawia,
Który znika i objawia.
Ten też właśnie śpiących budzi,
On w nich płacze i zanika.

W znikłej pustce - tak - bez śladu...

CZŁOWIEK

Znika, znika i zanika,
Lecz pojawia się inaczej -
Postać, zjawa i bez ładu...

CHÓR

Wojno ludzka, bądź przeklęta,
Bądź przeklęta, matko kłamstwa!

CZŁOWIEK

W zgodzie żyję, lecz złem jestem,
We mnie trwoga jest zaklęta...

CHÓR

Wojna trwała dosyć długo,
Lecz, kto wiedział?... Kto zobaczył?...
Wielu spało, chodząc w szlochu -
Któż by chciał być Prawdy sługą?...

Kiedy chodzisz między jawą,
Między snami zapadając,
Krocząc w śmierci gorzkim płaczu,
Wtem snem jesteś, nocną zjawą...

Gdzie jest świat twój - rzeczywistość,
Kiedy gubisz swoje ciało?
Czy też stajesz się złym duchem,
Gdy pogrążasz się w nieczystość?

W swej rozterce nienawiści,
Gniewu płaczu i cierpienia,
Czucie swe zwij tak, jak zechcesz -
A w twej trwodze sen się ziści...

(odgłosy wojny)

Wywalcz wolność, może sławę...
Skowycz, milknij... Potem umrzyj...
Powstań krwawiąc... Krzyknij we śnie...

CZŁOWIEK

Moja Prawda ponad Prawem!

CHÓR

Cóż po naszej bucie, pysze,
Gdyśmy z gliny ulepieni -
Wszak trwać możem w wierze tylko,
Czas nas skłania ku pokorze -

Bez refleksji i z uporem
Idą - świata tego Pany,
Wierząc w rację swą nadrzędną,
By nie bratać się już z nikim -

Tylko z pustką dusz złowrogich. (...)
W błagającym snu szeregu
Staną... Nikt próśb nie usłucha,
Wszakże życia chcieli nader...

Scena 3

(odgłosy wojny, krzyki, płacz - przystań)

ON

Czy usnąłem i to widzę?
Usłyszałem, teraz słyszę...
Teraz czuję zapach wojny -
Siebie za to nienawidzę.

(W oddali widać wojska)

ONA

Ujrzyj naród, to jest wojna!

ON

Powinienem już wyruszyć
Do krainy moich marzeń -
Tam, gdzie woda jest spokojna...

ONA

Więc wyruszę razem z tobą...

(pojawia się Człowiek)

CZŁOWIEK

Podąż za mną w pewne miejsce.

ON

Mam ochotę cię rozszarpać,
Zabić ciebie, będą sobą!

(wojska wdzierają się do osady, Ona ucieka)

CZŁOWIEK

Tyś jest jednak tylko zjawą -
Przezroczystą, niewidoczną,
Moim losem jest być tobą -
Jam ludzkości raną krwawą!

Spojrzyj w siebie - teraz powiedz!
Powiedz jasno i dokładnie...
Czy mnie widzisz w swoim wnętrzu?
Części Prawdy choć się dowiedz...

(On Pada na ziemię - mówi głosem Człowieka)

ON

Widzę ciebie za dokładnie!
Gdzie jest róża?! Cierpię strasznie -
Zabij, ulżyj mym cierpieniom!
Me uczucia całkiem na dnie...

(On zasypia, ciemno)

AKT III
Scena 1

ON

(budzi się na wielkiej łodzi)

Gdzież znalazłem się w podróży?
Czy ja jestem zagubiony?!
Czy umarłem choć na szczęście?...
Jednak czuję zapach róży...

(dostrzega przed sobą leżącą Dziką Różę, pojawia się Człowiek)

CZŁOWIEK

Weź, powąchaj... Wróć pamięcią...

ON

Lecz do czego miałbym wrócić?
Luka w luce, dziura w dziurze...

CZŁOWIEK

Nie napawaj się niechęcią.

Wszakże pamięć masz spokojną,
Całkiem pełną - całkiem sytą -
Raczysz jednak nie uwierzyć -
Dziwnie głowę masz dostojną...

ON

O czym mówisz?! Mówże prędko!

CZŁOWIEK

Powinieneś raczej milknąć.
Skłute serce, więc czuj zapach...

ON

Myśli me straciły giętkość...

Nie pojmuję nic z słów twoich -
Nic! Niczego ani trochę!

CZŁOWIEK

Teraz pojmij swoje życie!

ON

Nie oszukuj zmysłów moich!

CZŁOWIEK

Gdybyś wprawdzie zechciał poznać
Swoje cele, swe marzenia -
Czy cokolwiek - nawet siebie,
Byłbyś w stanie cudu doznać!

ON

Cóż za brednie?... Co ty mówisz?
Ja doznaję cudów ciągle,
Nieustannie aż do bólu...
Mą nadzieją zaniemówisz!

(Człowiek skacze do morza)

(pauza)

Niespokojne we mnie duchy
W desperackiej chęci wyjścia
To tułają mnie po piachu -
Po pustyni - Pragnę! Pragnę!

Dla otuchy wlewam wody.
Gdy je widzę, mocno płaczę -
A pustynia jest już puszczą,
W której duchy chcą osłody -

Słodkie im cierpienia ludzi -
W tym i moje - nadal, ciągle!
Zaraz, zaraz - spadły deszcze...
Może me dnie spokój zbudzi...

(Nagle zaczyna się burza, On wspina się na maszt)

Trzeba zabić, rozpruć brzuchy! -
- Więc wyrosły moje róże -
Dzikie róże na mej glebie...
W moim wnętrzu bólu ruchy!

To ta róża - tak! To ona...
Wypuściła świeże kolce,
Rozrywając mnie od środka,
Ma nadzieja zrozpaczona...

Przecież kwiat ten ma już wodę -
Może wypić ze mnie życie!
Z mojej każdej smutku łzy -
Sam mu wlewam tę osłodę...

Ma głupota nie zna granic -
Sam mam żywić swych zabójców?!
Po co walka - zaraz umrę...
Moje smutki tu są na nic...

(bierze różę w dłoń i skacze do morza)

Scena 2

(pod wodą - wypuszcza różę z dłoni)

UMYSŁ

Powinieneś się przebudzić.
Dość rozpaczy, twoich smutków.

SERCE

Powinieneś poczuć siebie,
Powinieneś sen swój znudzić.

(On zamyka oczy, otwiera i znów jest na łodzi, rozpogadza się)

ON

Zaraz, zaraz - ja umarłem.
Utonąłem podczas burzy...

(pauza)

CHÓR

Jaka cisza piękna wtedy -
Takaż piękna i kojąca,
Kiedy jesteś całkiem pusty -
Kiedyś dziwem swojej biedy...

Wypłakałeś Serce swoje -
Wypłakałeś też swój Umysł -
Pierwszyś znalazł kamień dziwów,
Wiesz, że dziwy te są twoje...

Dokąd zmierzasz? Gdzie twe imię?
Nie masz steru?... Może łódki?...
Dokąd płyniesz - powiedz teraz!
Lepiej nie mów w czego imię...

Zamieszanie - cyklon życia!
Wtedy łapiesz się za głowę -
Wkraczasz w chaos pogubiony,
Błądzisz, błądzisz - chciałbyś skrycia...

Scena 3

(nastała noc, bezchmurne niebo, On leży i patrzy w gwiazdy)

ON

Tak daleko i tak blisko...
Tak daleko są ode mnie
I tak blisko też za razem -
Chciałbym rzucić teraz wszystko.

Chciałbym rzucić hen za siebie -
Całe dzieje, całe dziwy...
Jest za dużo tego we mnie,
Nie chcę trwogi tak mi zbędnej.

Wolę patrzeć i pomarzyć,
Niźli umrzeć pierwej w wojnie -
Niźli poddać się rozpaczy -
Czy też życiu cenę ważyć...

Moje życie nic nie warte
W porównaniu z ichnym bytem -
Chociaż nie wiem - człek jest głupi...

CHÓR

(cicho, spokojnie)

Bo pragnienia twoim wsparciem...

(On zapada w głęboki sen)

Pani światła, daj nowinę -
W twej naturze tylko siła...
Ukaż Prawdy chociaż trochę...
Chociaż trochę - odrobinę.

GWIAZDA

Tum zaprawdę tylko promyk -
Nitka światła, więc nie mogę...
Nie ułatwię życia Jego -
Lecz nie zgaśnie Jego płomyk...

Ale powiem - Prawdę pozna -
Tylko pozna w swoim czasie,
Jak świat światem, tak ja gwiazdą -
Książę umrze w imię Dobra...

CHÓR

Pani światła, chroń od Złego!

GWIAZDA

Gdzie sen z jawą się zlewają,
Sztuczne ludzie miny mają,
Niech szukają mimo tego!

AKT IV

(okręt dopływa do wyspy, plaża)

ON

Już widziałem gdzieś tę ziemię...
Snem czy jawą - niebem, piekłem?
Czyż nie wszystko jest tym lądem?
Wiem, że tego już nie zmienię.

(drzewa śpiewają)

DRZEWA

Czy też wszystko jest możliwe,
Takie względne, lecz podobne -
Czyż to róża, którać w głowie?(...)
Serce?... Róża?... To wątpliwe...

To wątpliwe, co się dzieje...
To wątpliwe, czego nie ma -
To wątpliwe, co jest Prawdą -
Tak wątpliwe, jak nadzieje...

(On siada na piasku, patrzy na Słońce)

ON

Tak ogrzewasz mnie promieniem,
Tak bezwzględnie - czy bez celu? (...)
Widzę światło w mej pustelni -
Całe życie jest spełnieniem...

Gadam bzdury - tylko chwila!
Tylko chwila szczęście niesie -
Potem minie - zniknie - umrze...
Tak jak każda złota mila.

(uderza w piach)

Złote mile... Złote chwile...
Zapamiętam tylko siebie...

(patrzy w dół)

A uwiecznię tylko ciebie...
Choć przez chwilę zrobię tyle...

(kreśli serce na piachu)

Czy rozumiem, mnie zapytasz...
Tak - rozumiem - ci odpowiem...
Całe czasy z sercem byłem
I z umysłem... Lecz wciąż pytasz...

Ona Sercem, jam Umysłem...
Choć na odwrót być też może(...) -
Kiedy kroczysz, śniąc na jawie -
Wnet nie zbadasz tego zmysłem.

Nie potrzebny mi mój statek!

(łódź znika)

Ani myśli, rzeczywistość,
Żadne zmysły - to nie ważne!
Równie zbędny jest dostatek...

(nagle robi się ciemno, pojawia się Człowiek)

CZŁOWIEK

To początek jak i koniec...

(pojawia się niezliczona ilość ludzi - krzyki, odgłosy wojny)

ON

Cóż ty mówisz?! Co się stało?!
Co się dzieje? Sen czy jawa?

CZŁOWIEK

To jest śmierci szybki goniec.

(Człowiek wskazuje na ludzi)

Koniec świata - sądy na nich...
Nie ma Prawdy, lecz zagłada...
Tego chciałeś? Tego pragniesz?

(On płacze)

Oddam życie - oddam za nich...

CHÓR

Tak - u szczytu - Jest u szczytu!
Czemu? - pomyśl - nie wiesz? - szukaj...
Dziw się dalej, nadal pytaj... -
Każdy szuka dobrobytu...

Co jest Prawdą?!... Co skrajnością?...
Cisza milknie... Noc zanika...
I nie słychać... I nie widać...
Spokój tańczy już z radością!

Zapomniałeś... Zapomniałaś...
Tak o wszystkim, jak o niczym -
Co jest ważne - co nie ważne...
Pani światła, zapłakałaś!

(Z ciemności wyłania się Gwiazda)

GWIAZDA

U szczytu fantazji dostrzegłam twą żałość,
Gdy szczytem fantazji w nieprawdzie utkwiłeś,
Dopóki snem byłam, sklepiłam Cię w całość,
Wnet wiecznym cierpieniom Twej złudy ulżyłam...

EPILOG

Czy to tylko kolejny pusty jak śmiechy żart?
Ważna sprawa, kolejne kroki w niesławę...
Może to NIE ty... Czy TAK?... U szczytu wielki fart?
Powiedz, czy może te słowa niosą obawę?

Nie - lepiej uśnij! Śpij dalej tak bez końca...
Kto nie lubi spać?... - Też pragnę usnąć z błogością...
A którz nie chce śnić, marzyć o zachodzie Słońca,
Unosząc się na morzu skąpanym weń nagością...

Toteż u szczytu żeśmy nadzy już całkiem...
Lecz zanim drzemiemy, w fantazji pływamy -
Każdy kocha coś i żyjąc snem, jest  pyszałkiem -
Ale SERCE, UMYSŁ - Ją, Jego w sobie mamy .


"Świętobliwe Niewiasty"

ten wiersz ( utwór ) Severra został napisany na podstawie obrazu Hugona Van Der Goesa
pt. "Świętobliwe Niewiasty"(fragment "Tryptyku Portinarich")

Hugon wpatrzony w świętobliwe niewiasty,
Rozdarcie leczy, uśmiechu spragniony -
Gdy martwe drewno, stygnie melancholią -
Człek nieobecny - człek każdy osobno...

Myśli, czy modlitwa na rannym ŚWIECIE
Zbliży do końca udręczoną duszę -
By odnaleźć bliźnich w sercu pustyni
Lub stygmat bolesny od bólu ostudzi...

Jakież puste przestrzenie bezkresne -
Mogą pchnąć ku strzelistym wieżom -
Ku sklepieniom dostojnym i mrocznym,
Nawet, gdy lęk przykrywa, co Piękne?(...)

Cierpka jest Prawda, cierpka Doskonałość -
Spokój jest chwilą, by móc oddech złapać.
Spokój zimny, krwawiący - w zadumie goreje
W pokorę ubrany pierwej - obłędem dnieje.

O! Święta Małgorzato! O! Święta Magdaleno -
Wy żeście Prawdziwsze - niźli człowiek grzeszny.
Tak, Jam nie jest Tym, co się narodził lepszym...
Dziś ku Panu Kacper, Baltazar i Melchior dążą.

Tutaj niech choć ludzie Boga odnajdą,
Gdy w kościele Go odnaleźć nie mogą.
Flandrio - tak mi blisko i daleko do Ciebie!
Do nieba bliżej - chmury się kłębią na niebie...

https://www.youtube.com/watch?v=ZP5rjshHvCg